Kompas prawdopodobnie wymyślili Chińczycy, bo pierwsza wzmianka o nim pojawiła się w XI wieku w chińskiej książce. W Europie, pierwszy zapis o wykorzystaniu kompasu w nawigacji pojawił się pod koniec XII wieku. Początkowo była to igła magnetyczna obracająca się na trzpieniu w pudełku z naniesioną różą wiatrów. Później, ze względów praktycznych, zastąpiono ją tarczą z naniesionymi kierunkami geograficznymi, zanurzoną w cieczy, tłumiącej drgania i poziomującą się automatycznie. Bez kompasu, prawdopodobnie nie byłoby dzisiejszej nawigacji.
Przez dziesięć wieków ugruntowała się prawdziwa szkoła nawigacji. Podstawą jest dobra mapa, do tego dodajemy wiedzę i rzetelność. „Jeśli jesteś pewien pozycji swego jachtu, sprawdź ją powtórnie,...” - każdy poważny nawigator zna chyba dobrze to powiedzenie. Dzisiaj ze wszystkich stron docierają do nas „nowoczesne” opinie:
- masz na pokładzie GPS – o nic nie musisz się martwić,
- twój chartplotter nanosi na bieżąco pozycję na mapę – papiery możesz rzucić w kąt,
- dewiacja, deklinacja – to przeżytek, twój GPS pokaże ci dokładną pozycję, reszta się nie liczy,
- jeśli nie masz chartplotera na pokładzie weź komputer ze sobą – tam wszystko znajdziesz.
Czy im wierzyć? Praktyka może być nieco inna:
- na jachcie jest co prawda odbiornik GPS ale bez chartplottera,
- GPS przez ostatnie 15 minut pokazuje tę samą pozycję,
- mam chartploter ale nagle sygnalizuje: „Lost Satelite Reception” i wszystkie wskaźniki się wyzerowały,
- okazuje się że nasz ploter jest czarnobiały, a mapa z 2001 roku – czy wszystkie oznaczenia są aktualne? - trudno to sprawdzić bo przesunięcie mapy na ekranie zajmuje minutę.
W głowie rozsądnego nawigatora rodzi się szereg pytań:
- jak nabrać pewności, że nawigacja prowadzona przy pomocy urządzeń elektronicznych jest pewna?
- czy pozycja z GPS naniesiona na mapę to na pewno jest rzeczywista pozycja?
- Jak dalece można ufać mapom z urządzeń elektronicznych?
- Jaka jest dokładność GPS? Czy przy pomocy tego systemu i pozycji odwzorowanej na mapie, we mgle mogę spokojnie wchodzić do portu, gdy widzialność nie przekracza 100 m?
- Czy coś nie wpłynie w mój jacht w tej mgle? Jak mogę się upewnić czy nie wpływam pod OGROMNY prom? Czy ON mnie widzi?
Podczas ostatnich targów BoatShow w Poznaniu zorganizowano warsztaty nawigacyjne. Mogliśmy się dowiedzieć, że wykorzystując oprogramowanie do nawigacji możemy „zobaczyć” naszą pozycję na mapie, planować marszruty, widzieć na ekranie komputera pozycje innych statków w naszym otoczeniu i sprawdzić czy zagraża nam kolizja. Okazuje się, że łatwo możemy na mapę nałożyć prognozę pogody lub nawet planować optymalny kurs z jej uwzględnieniem. Przy podejściu do portu możemy wyświetlić dane ze zdjęcia satelitarnego lub wykonanego z „lotu ptaka”. Niektóre programy pokażą nam nawet otoczenie jachtu w trzech wymiarach – rzeźbę dna morskiego i terenu na lądzie.
Prawdopodobnie po dogłębnej analizie tych kwestii dojdziemy do wniosku, że warto naszą tradycyjną nawigację uzupełnić o elektronikę. Wtedy jednak pojawi się szereg kolejnych pytań:
- czy polegać na chartploterze na jachcie czy raczej powinien to być komputer?
- jeśli komputer to czy na stałe zabudowany na jachcie, czy raczej przenośny notebook?
- czy do naszych urządzeń i programów powinienem używać map rastrowych czy wektorowych? Jaka jest różnica miedzy nimi?
- jeśli komputer to jakiego użyć oprogramowania? Czy wszystkie mapy będę mógł wykorzystać?
- jakie urządzenia zewnętrzne mogę podłączyć do mojego systemu nawigacyjnego i jak to zrobić?
- jak podczas rejsu połączyć się z Internetem aby odbierać prognozy pogody i pocztę?
- co to jest AIS i czy na małym jachcie jest mi potrzebny?
Na te i wiele innych pytań postaram się odpowiedzieć w cyklu artykułów poświęconych nawigacji elektronicznej. Mam nadzieję, że uda się napisać prawie wszystko na temat map elektronicznych, ich standardów, programów do ich obsługi, informacji elektronicznych, które możemy pobierać z otoczenia jachtu, urządzeń peryferyjnych mogących nas wesprzeć w prowadzeniu bezpiecznej żeglugi.
Nie każdy potrafi czytać prognozę pogody z chmur, jak znany czytelnikom Jachtingu, Maciej Ostrowski. Postaram się jednak pokazać jak współczesne narzędzia do prowadzenia nawigacji korzystają z internetowych prognoz pogody, a także jak planować marszrutę rejsu na podstawie tych danych.
Chciałem rozpocząć od zagadnień podstawowych: jaka jest praktyczna różnica między mapami rastrowymi i wektorowymi, jakie cechy powinien mieć idealny system do nawigacji elektronicznej i tym podobne.
Ponieważ zbliża się zima zaproponuję jednak inny temat. Popłyńmy na Tortolę i okoliczne wyspy Brytyjskich Wysp Dziewiczych
Proszę, po przeczytaniu tego i kolejnych artykułów nie wyrzucajcie papierowych map i nie demontujcie waszych pięknych busol. Nic ich naprawdę nie zastąpi. Wystarczy, że wyczerpią się baterie na jachcie, Departament Obrony zadecyduje o wyłączeniu systemu GPS, lub coś/ktoś go skutecznie zakłóci. Wtedy pozostanie wierna busola, uzupełniona o tradycyjną mapę, namiernik i log - jeśli jesteśmy w pobliżu lądu lub sekstant jeśli żeglujemy trochę dalej...
Autor: Grzegorz Pawlak, artykuł pochodzi z magazynu Jachting 2/2010
(219) (0)